HANNA PASEK (PAP) 12/19/1999

Przestępczy interes

Pod Wawelem działają trzy niezależne grupy
zajmujące się nielegalnym obrotem kamienicami

Zdaniem prokurator Barbary Jasińskiej z Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Krakowie, analiza kilku śledztw w sprawie nielegalnego obrotu nieruchomościami prowadzi do wniosku, że procederem trudnią się tam 3 niezależne grupy. W krakowskiej prokuraturze badanych jest obecnie około 20 takich przypadków.

- Wzmożone zainteresowanie krakowskimi kamienicami trwa od momentu zmiany stosunków społeczno-ekonomicznych w Polsce. Prawdziwy boom rozpoczął się jednak na przestrzeni ostatnich 2 lat, kiedy ludzie uświadomili sobie, że w 2004 roku ma wejść w życie ustawa uwalniająca czynsze w budynkach prywatnych - powiedziała PAP Barbara Jasińska.

Wszystkie nieprawidłowości dotyczą kamienic nabytych przez właścicieli przed I wojną światową lub w okresie międzywojennym.

- Od tamtego czasu przez ponad pół wieku w księgach hipotecznych nie ujawnili się właściciele ani spadkobiercy. Dopiero niedawno rozpoczął się gwałtowny obrót tymi nieruchomościami - powiedziała Jasińska.

Zaczęli się pojawiać rzekomi właściciele i ich pełnomocnicy lub spadkobiercy. - Niepokojącym faktem było to, że gdyby policzyć wiek właścicieli, okazałoby się, że mamy do czynienia z jakimś nadprzyrodzonym zjawiskiem - właściciele niektórych nieruchomości liczyliby albo 118, albo 127, albo 134 lata - mówi prokurator Jasińska.

- W niektórych przypadkach stwierdziliśmy, że właściciele nie żyją, co jest udokumentowane albo uzyskanymi przez nas aktami zgonów, albo ujawnieniem miejsca ich spoczynku, a częstokroć - w przypadku osób narodowości żydowskiej - prawomocnymi postanowieniami sądów, uznającymi tuż po wojnie te osoby za zmarłe - powiedziała prokurator Jasińska.

Nieprawidłowości ujawniają z reguły mieszkańcy tych budynków, którzy o pojawieniu się "właściciela" dowiadują się albo przez podniesienie czynszu, albo wymówienie najmu. Zaczynają więc sprawdzać, szukać i kiedy zbiorą stosowne dokumenty, okazuje się, że są bezradni, ponieważ nie są stroną postępowania cywilnego. Szukają wtedy ochrony na drodze postępowania karnego.

Wyjaśnieniu sprawy sprzyja fakt, że w tych starych krakowskich kamienicach mieszkają jeszcze ludzie, którzy znali właścicieli, korespondowali z nimi i posiadają nawet jakieś dokumenty wskazujące, że właściciele byli bezdzietni lub zmarli. - Tylko w jednej sprawie postępowanie wszczęto z urzędu, na podstawie ustaleń funkcjonariuszy Wydziału Przestępstw Gospodarczych Komendy Wojewódzkiej Policji. Pozostałe opierały się na doniesieniach lokatorów - dodała prok. Jasińska.

Jedną z metod jest podstawienie osoby o tych samych danych personalnych. Jeżeli właściciel nazywa się Jan Kowalski, to do kontraktu staje również Jan Kowalski, legitymujący się prawdziwym dokumentem. - To jest metoda sprowadzona z zagranicy - uważa prokurator Jasińska. - W ten sposób uzyskiwano dokumenty w Izraelu od osób noszących to samo nazwisko, co właściciel funkcjonujący w Polsce. Tam je uwierzytelniano i przywożono do Polski - wyjaśnia.

Drugi sposób to wyrabienie fałszywych dokumentów na nazwisko właściciela i podstawienie fałszywej osoby, która staje do kontraktu w zastępstwie tej osoby, podając się za nią.

Trzecia metoda polega na spreparowaniu wszystkich dokumentów poza granicami kraju i uwierzytelnieniu ich w placówkach różnych krajów. - W jednej sprawie dokumenty mogą być uwierzytelniane i w Austrii, i w Szwajcarii, i w Izraelu. Ten szereg uwierzytelnień ma powodować istotną trudność w weryfikacji dokumentów, bo trzeba korzystać z pomocy prawnej trzech państw - mówi prokurator.

W przypadku kamienicy w krakowskiej dzielnicy Krowodrza osoba podająca się za właściciela zawarła kontrakt przed notariuszem. Na tej podstawie doszło do sprzedaży budynku. Prokuratura ustaliła jednak, iż rzekomy właściciel nosił to samo imię i nazwisko, co osoba wymieniona w księdze wieczystej, właścicielem jednak nie był. Z dokumentów wynika, że gdy kupił kamienicę, miał zaledwie rok. W tej sprawie prokuratura postawiła zarzut niedopełnienia obowiązków notariuszowi sporządzającemu akt notarialny sprzedaży oraz trzem osobom, które sprzedały i nabyły kamienicę. Zarzucono im wyłudzenie mienia znacznej wartości.

Do przejęcia dwóch kolejnych kamienic, mieszczących się w ścisłym historycznym centrum Krakowa, doszło na podstawie fałszywych dokumentów i rzekomych pełnomocnictw właścicieli. Kamienice te następnie sprzedano po znacznie zaniżonych cenach.

W pierwszym przypadku prokuratura dysponuje dowodami, że właścicielka kamienicy zmarła w 1965 r., a więc nie mogła udzielić pełnomocnictwa w listopadzie 1998 r. Właścicielka drugiej kamienicy w 1946 r. uznana została za zmarłą w 1942 r. Nie mogła zatem wystawić pełnomocnictwa w listopadzie 1998 r. W obu przypadkach działały więc podstawione osoby.

- Istnieje duże prawdopodobieństwo, że te same osoby podobne działania prowadzą w innych miastach Polski południowej. Takie sprawy zawisły w prokuraturach w Bielsku, Oświęcimiu, Tarnowie. Są sygnały o zagadkowym wykupywaniu nieruchomości na terenie Zakopanego - uważa prokurator Jasińska.

Jej zdaniem, wykorzystywane są niedoskonałości systemu prawnego, który nie jest przygotowany na taką zmianę prawa własności. Fałszowanie dokumentów, uwierzytelnianie ich w różnych kancelariach i placówkach dyplomatycznych wskazuje, że zajmują się tym ludzie, którzy działają nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Istnieje bez wątpienia rynek informacji, które kamienice nadają się do wykupienia - twierdzi prokurator Jasińska.

Wśród podejrzewanych o nielegalny obrót znajdują się ludzie wykształceni, jak i prości. - Z całą pewnością są też wśród nich osoby ze sfer prawniczych - uważa prokurator Jasińska. - Trudno przypuścić, że osoba, która świeżo opuściła zakład karny, skazana za drobne przestępstwo, i dwa dni później nabyła kamienicę, posiada tak znakomite przygotowanie prawnicze, żeby wiedzieć, w jaki sposób uzyskać pełnomocnictwo, jaki plik dokumentów zebrać, jak przygotować nową mapkę geodezyjną, nowe numery działek. Myślę, że nawet osoba ze średnim lub wyższym wykształceniem miałaby kłopoty w zorientowaniu się w sprawie - dodała.

Na tym tle prawnikom badającym sprawy transakcji nasuwa się wiele wniosków dotyczących zabezpieczenia prawidłowości obrotu nieruchomościami. Jeden z nich dotyczy dokumentowania stron zawierających transakcję kupna-sprzedaży.

- Nawet przy kupnie telefonu komórkowego należy wykazać się kilkoma dokumentami i zaświadczeniami. Przy kupnie kamienicy nie jest to wymagane. Tutaj ta troska jest zminimalizowana. Wystarczy przynieść wyciąg komputerowy i zgłosić chęć zawarcia umowy. Należałoby się zastanowić, co można zrobić, żeby ten obieg zabezpieczyć, ale nie ograniczać swobody zawierania umów cywilnoprawnych - uważa Jasińska. - Na tym tle szczególnej rangi nabiera funkcja notariusza - podkreśla.

Nabywcy kamienic, w sprawie których toczą się postępowania, są w świetle prawa ich właścicielami. W przypadku wszystkich badanych w Krakowie kamienic prokuratura złożyła jednak wnioski o wpis ostrzeżeń do ich ksiąg wieczystych, by zabezpieczyć dalszy obrót tymi nieruchomościami. W jednej ze spraw sąd wydał nawet postanowienie o zawieszeniu postępowania dotyczącego wpisu takiej transakcji, ze względu na toczące się w sprawie postępowanie karne. - To optymistyczny przejaw troski sądu o prawidłowość obiegu - uważa Jasińska.

Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim ma rozpatrywać sprawę niedopatrzenia obowiązków służbowych przez sędziego Sądu Rejonowego w Poznaniu, w związku z prowadzeniem postępowania cywilnego oraz usunięcia akt sprawy cywilnej. Rzeczniczka tej prokuratury poinformowała, że do Gorzowa zostały właśnie przekazane akta z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu. Dotyczą one wszczętej tam 26 października sprawy przejęcia nieruchomości.

W Katowicach nie było głośnych przypadków nieprawidłowości przy przejmowaniu nieruchomości. Tego typu wartych uwagi spraw nie przypomina sobie ani Komenda Wojewódzka Policji, ani sąd, ani Prokuratura Okręgowa w Katowicach.

Właścicielka sześciu kamienic w Poznaniu Melania Rozmarynowicz zmarła w 1975 r. Nie miała żadnej rodziny, nie zostawiła też testamentu. W 1989 r. mieszkańcy jednej z tych kamienic wystąpili do sądu o stwierdzenie, kto jest właścicielem kamienicy. Sąd Rejonowy w Poznaniu uznał, że budynek jest własnością skarbu państwa, skomunalizowanym w 1994 r. Fakt ten nie został jednak odnotowany w księdze wieczystej budynku.

Pod koniec zeszłego roku do sądu zgłosił się Jacek J. z ręcznie spisanym testamentem. Z dokumentu spadkowego wynikało, że wszystkie kamienice są jego własnością. Kamienicę przy ulicy Staszica sprzedał Markowi S. W maju 1999 r. nowy właściciel kamienicy złożył części mieszkańców wymówienia. Mieszkańcy, którzy wiedzieli, że kamienica należy do skarbu państwa, napisali protest do prezesa Sądu Okręgowego.

Sędzia Mariusz Tomaszewski powiedział PAP, że "rozpatrując tę sprawę, sąd dopuścił się uchybień, które kwalifikowałyby się nawet do sprawy karnej. Sędzia prowadzący sprawę nie dopełnił obowiązków".

Sędzia m.in. nie przeprowadził badań grafologicznych ręcznie napisanego testamentu. W nieprawidłowy sposób zawiadomił reprezentanta skarbu państwa. Nie wypełniono też w tej sprawie wszystkich wymaganych dokumentów. Sąd zawiesił sędziego do czasu wyjaśnienia sprawy. W czasie wyjaśniania sprawy okazało się, że z sądowych akt zniknął testament, na podstawie którego Jacek J. przejął kamienice.

Zdaniem sędziego, do tej pory w Sądzie Rejonowym nie zaginęły żadne testamenty. - Ten jest bardzo specyficzny, bo dziedziczy osoba obca, a testament znalazł się po 24 latach - dodał sędzia Tomaszewski. - Należy uczulać samorządy, aby dbały o wpisywanie do ksiąg wieczystych aktów własności kamienic - powiedział.

- W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie nie ma spraw dotyczących nielegalnego obrotu kamienicami - powiedziała rzeczniczka tej prokuratury Julita Sobczyk.

Tymczasem na warszawskiej ulicy Chmielnej wiszą transparenty osób protestujących przeciwko podstawianiu ludzi wykupujących kamienice w centrum Warszawy.